Ściągać wydzielinę ja mam aspirator do nosa z końcówką do odkurzacza abakus - odsyłam do posta o aspiratorze. Jeśli wydzielina nie wychodzi można ją rozrzedzać Roztworem wody morskiej - koniecznie trzymanej w lodówce - obkurcza śluzówkę nosa.
Oklepywać plecki - kładziemy dziecko na brzuchu na swoich kolanach. Dłonią złożoną w muszlę oklepujemy plecki z każdej strony kręgosłupa najlepiej z dołu do góry - wiem że takiemu maleństwu ciężko to zrobić ale watro się wysilić.
Maść majerankowa pod nos - jest na niej napisane że powyżej 1 roku ale każdy pediatra każe jej odrobinę pod nos dać nawet takiemu maleństwu - oczywiście warto to skonsultować.
Inhalacje - wiadomo dowolność można kupić inhalator do wielu z nich niewiele można wlać bo się zatykają więc pozostaje tylko roztwór soli fizjologicznej. Ja na początku nic nie miałam więc gotowałam wodę w garnku dosypywałam łyżkę soli kuchennej i ustawiałam koło łóżeczka. Robiłam córce namiot inhalacyjny.
Nawilżanie śluzówki nosa - co kilka godzin wkraplałam na wacik na patyku (bezpieczny) kilka kropel soli fizjologicznej i wkręcałam do noska - polecone przez pielęgniarkę z oddziału dziecięcego. Po ustąpieniu kataru należy to robić rano i wieczorem dla prawidłowego nawilżenia w noska. Podobno wkraplanie codziennie wody morskiej jest zbyt intensywnym zabiegiem a w delikatnym nosie im mniej grzebania tym lepiej. Dlatego tylno delikatnie wkręcamy wacik i wyciągamy co na nim zostanie to oczyszczone.
I teraz najważniejsze / najdziwniejsze / niepotwierdzone naukowo / myślę że nieszkodliwe - wkraplanie mleka matki. Oczywiście jeśli się karmi butelką to zupełnie odpada ta możliwość. odciągałam kilka kropel pokarmu - ręką bo to naprawdę o kilka kropel chodzi. Często w muszli laktacyjnej podczas karmienia mi się zbierał więc wykorzystywałam ten pokarm. Kupiłam w aptece kroplomierz do podawania leków. Wciągałam trosze mleka i po kropli wstrzykiwałam do każdej dziurki 3 razy dziennie. Podobno fakt że mleko jest antybakteryjne a do tego wytwarza przeciwciała do walki z katarem przyspiesza proces leczenia.
Robiąc te wszystkie zabiegi katar i tak trwał 1,5 tygodnia. Ile by trwał gdybym tego nie robiła? Czy nie przeobraził by się w coś gorszego? Jedno jest pewne sapka którą moja córka miała przed katarem zniknęła bezpowrotnie. U córki znajomych było tak samo z tym że później ich córka miała 4,5 m-c też katar trwał 1,5 tygodnia po czym sapka z którą zmagali się od urodzenia zniknęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz